Bób. Odkąd w 1991 roku Hannibal Lecter (grany fenomenalnie przez Anthony Hopkinsa) w filmie “Silence of the Lamb” wspomniał, iż skonsumował wątrobę faceta z bobem i popił Chianti, spojrzenie na bób przez lata było tym cytatem naznaczone. Nie trudno było o skojarzenia i komentarze na temat nieszczęsnego bobu. Pamietam jak wielkie wrażenie zrobił na mnie ten film. Anthony Hopkins – Hannibal Lecter – czyste zło, Jodie Foster grająca agentkę FBI – Clarice Starling – czyste dobro. Walka dobra i zła, i co ciekawe: żadne z nich nie przegrywa. Film był wielki, wielcy byli aktorzy i wielki był jego sukces. Ale sporo czasu minęło i skojarzenie to wywołuje teraz co najwyżej lekki uśmiech (wśród ludzi w moim wieku), zwłaszcza po tamtej stronie oceanu. Wracając do bobu, to mimo asocjacji z filmem, jest on jednym z kilku moich ulubionych roślin strączkowych i często przygotowuję go w Polsce latem. Jest sycący, trochę mączny i słodkawy, co powoduje, że świetnie nadaje się jako jeden ze składników bardziej złożonych potraw. Ja uwielbiam dodawać go do wszelkiego rodzaju ostrych hinduskich dań. Jego słodycz idealnie kontrastuje z ostrością tych potraw. Może być on jednak również gwiazdą. Przyrządzony odpowiednio jest fantastycznym dodatkiem do dań jak i po prostu lunchem czy przekąską. No i tak przy okazji, to jest on bardzo zdrowy. Na początku dwudziestego wieku uczeni wyizolowali z bobu aminokwas – lewodopę. Po latach okazało się że jest on skutecznym lekiem spowalniającym objawy choroby Parkinsona. W ludzkim organizmie przekształca się on bowiem w dopaminę. Właśnie niedobór dopaminy stwierdzono u ludzi chorych na Parkinsona. To dla mnie osobiście bardzo interesujący fakt, albowiem moja mama chorowała na tą okrutną, nieuleczalną chorobę.
Tym razem wykorzystałam do przygotowania bobu słono kwaśne zielone oliwki, cytrynę i jej starta skórkę, czosnek i zioła. Wszystko niby w kontraście, ale fajnie się łączy w całość. Oczywiście olej z oliwek pomoże przy trawieniu i spowoduje, że smaki się pięknie połączą.
Bób 1 kg
Oliwki zielone 8-10 sztuk
Starta skórka z cytryny
Sok z cytryny (1 małej lub ½ dużej)
Czosnek 3 ząbki
Sól ½ -1 łyżeczka
Pietruszka 6-8 gałązek siekanej
Olej z oliwek extra virgin 3 łyżki
Pieprz do smaku
Jeśli macie kiszone cytryny (ja mam) to można dodać jej posiekaną skórkę (tak z 1/4 kiszonej cytryny) Potrawa nabierze orientalnej, marokańskiej nuty. Pamiętajcie, że miąższ kiszonych cytryn wyrzuca się. Używamy jedynie skórkę.
Oliwki zielone posiekajcie drobno, również natkę pietruszki i czosnek. Zetrzyjcie skórkę z cytryny i wyciśnijcie sok. Do dużej ceramicznej misy wrzućcie i wymieszajcie wszystkie składniki oprócz bobu. To taki dressing lub sos dla bobu. Bób gotujcie tak długo, aż będzie miękki. W zależności od tego czy jest on bardzo młody i świeży, czy też nie, czas gotowania może zająć od 5 do 10 minut. To trzeba po prostu sprawdzić. Ja nie obieram jedynie bobu na samym początku jego sezonu. Póżniej zawsze go obieram, co oczywiście zabiera sporo czasu, ale jest on w tej formie obranej lżej strawny. Obrany , ciepły bób łatwiej wchłania smaki z sosu i oliwkę, która daje mu piękny połysk. Po za tym robi się z niego wówczas danie bardziej “wykwintne”. Z tych powodów ja nie żałuję dodatkowego wysiłku przy obieraniu bobu. Zresztą wydaje mi się, że jeśli już wykonaliśmy wysiłek kupienia produktów, przygotowania sosu i gotowania bobu, to ten extra krok ma sens.