Dlaczego akurat brownie z piwem Guinness i dlaczego tak świętuję dzień Swiętego Patryka? To kwestia przyzwyczajenia z mojego wieloletniego życia w Nowym Jorku. W St.Patrick Day każdy podobno jest Irlandczykiem, a przynajmniej tak mówi każdy nowojorczyk. Również inne amerykańskie miasta świętują ten dzień. W Chicago cała rzeka jest barwiona tego dnia na zielono. Wszyscy nakładają coś zielonego, może to być czapka, krawat, szalik, lub cały kostium. Atmosfera jest świąteczna i jest wesoło. Towarzyszą temu oczywiście zawsze kolorowe parady, gdzie maszerują amerykanie pochodzenia irlandzkiego, ale nie tylko, bo właściwie to maszerują wszyscy ci, którzy chcą. Oczywiście podczas dnia Puławskiego maszerują przez ulice Manhattanu Polacy i jest bardzo polsko i biało czerwono. Amerykanie ogólnie lubią święta i parady. Jest okazja żeby się cieszyć, próbować jednoczyć, tańczyć, pośpiewać, bawić wspólnie i oczywiście napić (mam na myśli alkohol) Tak też jest ze świętem St. Patrick Day. Dużo piwa, dużo guinnessa, ale też peklowana wołowina z kapustą i ziemniakami, kiełbaski i tak dalej. Ja zwykle przygotowywałam na to święto peklowaną wołowinę na gorąco z ziemniakami i kapustą. Wołowinę można kupić prawie gotową, w zalewie. Wystarczy tylko w wielkim garnku zaparzać ją przez kilka godzin i gotowe. Można taką zalewę przygotować samemu, ale przyznam, że wołowina powinna leżeć w takiej zalewie kilka tygodni, ja zaś przypominam sobie o tym zbyt późno i odkładam to “na następny rok”
W tym roku piekę brownie z piwem Guinness, które zresztą prawie zawsze piekliśmy w Cookie Road, zwłaszcza wiosną. Do tego brownie dodałam swój mały “polski” wkład. Oprócz piwa Guinness dodaję zawsze łyżkę lub dwie bardzo mocnego alkoholu, czyli spirytusu. Czy to polski spirytus? W Polsce tak, ale w Nowym Jorku dostępny jest również amerykański, tyle że mało kto go kupuje, no bo niby po co?
To brownie jak zauważycie jest bardzo, bardzo czekoladowe. Dzięki ubiciu jaj z cukrem na gęstą, puszystą masę jest ono lżejsze niż tradycyjne brownie, ale dalej bardzo “truflowe” To zasługa alkoholu.
Jedynym minusem jest to, że takie brownie trudno się kroi. Należy nóż przetrzeć ręcznikiem papierowym nasączonym w tłuszczu (najlepiej oleju) i to za każdym cięciem. Przyznam, że jest to dosyć niewygodne i mimo tego pokrojone kawałki mogą nie być piękne a brownie przykleja się do noża. Smak natomiast rekompensuje całą tą niewygodę. Brownie, jak to brownie, nie jest dla tych, którzy nie przepadają za czekoladą. Ale jeśli lubicie czekoladę to warto taką wersję brownie wypróbować. Podaję dwa warianty ilościowe składników na dwie różnej wielkości foremki. Musiałam je zeskalować w dół z moich oryginalnych przepisów.
Składniki na blaszkę około 20 x 20 cm:
Masło 75g
Czekolada gorzka 150g
Czekolada mleczna 110g
Kakao ½ filiżanki
Jajka całe w temp. pokojowej 3 duże (4 jeśli małe)
Cukier ⅔ filiżanki
Piwo Guinness ¾ filiżanki
Mocny alkohol (spirytus) 1 łyżka
Mąka uniwersalna ⅔ filiżanki
Zwykle na wierzch rozsypywałam garść bardzo drobniutkich cząsteczek czekoladowych (takich miniaturowych, najmniejszych z możliwych) dropsów. Jednak nie umiem ich znaleźć w lokalnych sklepach. Być może znajdę je na internecie i dam wam znać. Stanowiły one takie “wykończenie” i dawały dodatkowy element chrupkości. Możecie posypać cukrem pudrem przed podaniem, choć przyznam, że to nie to samo.
Blaszkę wyłóżcie papierem do pieczenia, będzie wam łatwiej wyjąć z niej brownie po wystygnięciu. To konieczne. Nastawcie piekarnik na 175 C.
W małym rondelku rozpuśćcie masło i wrzućcie do niego całą, połamaną wcześniej czekoladę. Zdejmijcie z ognia i powoli mieszajcie, aż czekolada się rozpuści. Do rozpuszczonej masy czekoladowej wlejcie powoli, w kilku porcjach piwo i wymieszajcie. Wymiesza się ono bardzo łatwo. Dodajcie spirytus, a potem przesiane przez sitko kakao. Wszystko ładnie wymiesza się na gładką czekoladową masę.
W międzyczasie ubijcie cukier z jajkami. Po kilku minutach ubijania powinniście mieć puszystą, kremową masę
o powiększonej objętości. Dolejcie do masy jajowej masę czekoladową i zacznijcie ją mieszać delikatnie, aby się obie połączyły. Mniej więcej przed ich zupełnym połączeniem, dodajcie mąkę przesianą przez sito. Wymieszajcie wszystko razem, starając się aby nie “przemieszać”. Chodzi o to, żeby masa nadal była puszysta.
Wylejcie masę do formy i wstawcie do piekarnika na około, uwaga: 18 -24 minuty. Zależy to od waszego piekarnika.
Po 15-16 minutach sprawdzajcie patyczkiem brownie w jej środkowej części. Załączam zdjęcie, żeby zobrazować o co tutaj chodzi. Przy brownie zawsze lepiej jeśli jest trochę nie dopieczonie niż odwrotnie. Ono powinno być nadal w środkowej części formy wilgotne i okejać patyczek. Brzegi zapewne będą już dosyć suche. Po za tym ciasto po wyjęciu z piekarnika nadal trochę jeszcze “dochodzi”. Po ostygnięciu wyjmijcie brownie z blaszki i krójcie ostrym nożem nasmarowanym olejem. O tym wspominam wcześniej. To brownie jest sycące. Podawajcie je samo lub w towarzystwie konfitury czy z mgiełką cukru pudru. Ja rozpuściłam białą czekoladę z masłem i odrobiną kremówki. Dodałam barwnik spożywczy, olejek miętowy i wylałam cienką warstwą do zastygnięcia w lodówce, po czym wycięłam małą foremką kształty koniczyny. To tak dla podkreślenia, że to na Świętego Patryka.
Składniki na blaszkę około 20 x 32 cm:
Masło 115g
Czekolada gorzka 225g
Czekolada mleczna 170g
Kakao ¾ filiżanki
Jaja 5
Cukier 1 filiżanka
Mąka 1 filiżanka
Piwo Guinness 1 ¼ filiżanki
Spirytus 2 łyżki