No cóż, już niby zimno, liście opadły z drzew, ale śliwki nadal są do kupienia w sklepach i na straganach. Ja to ciasto zrobiłam dziesięć dni temu. Oczywiście śladu po nim nie ma, ale to nic, bo planuję upiec je raz jeszcze jutro, gdy tylko przyniosę śliwki ze straganu. Jest super łatwe do wykonania, składniki są proste i co jest dobre, to jest ich niewiele. To będzie takie moje pożegnanie ze śliwkami tej jesieni. No chyba że……
Ja do pieczenia ciasta użyłam dwóch różnych gatunków śliwek, różnej wielkości, czyli użyłam to co miałam. Właściwie to lubię takie kombinacje ze składnikami. Robię tak z jabłkami, czy też z dynią w zupie. Wydaje mi się, że efekty są lepsze, niż przy użyciu tylko jednego gatunku owoców czy warzyw. Powstaje bardziej złożony i ciekawy smak. Czy sprawdza się ta metoda we wszystkich przepisach? Pewnie nie, ale próbować warto.
No to nie tracąc czasu, przekazjuję wam przepis. A ja już nie mogę doczekać się jutrzejszego pieczenia.
Składniki:
Cukier ¾ filiżanki (205-210g)
Masło (w temp. pokojowej) 110g
Mąka (przesiana) 1 filiżanka (175g)
Proszek do pieczenia 1 łyżeczka
Jaja duże 2 całe
starta skórka z cytryny
Śliwki 12-14 przepołowione i bez pestek
2 – 3 łyżki cukru zmieszane ze szczypta cynamonu do posypania na wierzch, przed wstawieniem do piekarnika.
Ja dodałam starta skórkę z cytryny, ale możecie użyć skórkę z pomarańczy, lu po prostu wanilię.Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
Przygotujcie śliwki. Wypłuczcie je, osuszcie, przekrójcie na pół i usuńcie pestki. Potrzebujecie 12 – 14 śliwek.
W zależności od ich wielkości, możecie użyć ich więcej. Te których nie użyjecie, po prostu zjecie.
Użyjcie okrągłej blaszki, takiej jak do sernika, z odpinanym brzegiem. Ja użyłam foremki o średnicy 23 cm, ale 22 czy 21 cm też będzie dobra. Wysmarujcie wewnętrzne brzegi i spód masłem. Możecie lekko wysypać cukrem lub mąką, ale wysypanie blaszki nie jest konieczne. Zacznijcie nagrzewać piekarnik. Powinien osiągnąć 180 C.
Ucierajcie masło z cukrem na puszystą masę. Dodajcie po jednym jajku i ucierajcie masę dalej, dodając skórkę z cytryny. Na tym etapie ciasto powinno być kremowe i puszyste, więc można je przez kilka minut ubijać. Wymieszajcie mąkę z proszkiem do pieczenia i dodajcie do utartej masy cukrowo, masłowo jajecznej. Ciasto będzie dosyć gęste, ale właśnie takie ma być, żeby mogło utrzymać ciężar śliwek. Wyłóżcie ciasto do formy i ułóżcie na wierzch połówki śliwek, skórką na wierzch. Tak, tak, piszę tak jak powinno być i nie pomyliłam się: skórką na wierzch. Posypcie wierzch cukrem z cynamonem. Wystarczy szczypta cynamonu i 2 – 3 łyżki cukru. Wstawcie ciasto do rozgrzanego piekarnika na około godzinę.
Jeśli pozostanie wam kilka śliwek, to bardzo dobrze. Możecie dołożyć je na wierzch w połowie pieczenia. Ja tak właśnie zrobiłam. Ułożyłam na wierzch ciasta około 6-8 połówek śliwek (skórką do góry), po 30 minutach pieczenia i pozwoliłam ciastu piec się dalej. Większość śliwek zanurzy się w cieście, więc ładnie będzie wyglądać, jeśli kilka śliwek pozostanie widocznych. Jeśli jednak użyjecie małych (co za tym idzie lżejszych) śliwek to nie będzie potrzeby dokładania kolejnych śliwek na wierzch w trakcie pieczenia, bo lżejsze śliwki zanurzą się w cieście tylko częściowo.