Chili, to bardzo uniwersalna i rozgrzewająca potrawa, zwłaszcza na zimowe dni. Rodzajów chili jest bardzo wiele. Stosuje się w nich dowolne mięsa, czasami mielone, czasami w kawałkach, a czasami nie ma w nich mięsa, za to mieszanka kilku rodzajów fasoli i różnorodność warzyw i przypraw. Bogactwo przypraw, zwłaszcza ostrych, rozgrzewających papryczek, stanowi o specyfice tego rodzaju jednogarnkowych dań. Wzięły się one również z potrzeby rozciągnięcia jedzenia na większą ilość osób oraz rozgrzania ludzi w chłodne dni, zaczynając od ich żołądków. Wyobraźcie sobie wczesnych osadników przemierzających wozami bezbrzeżne stepy Ameryki, lub kowbojów zaganiających miesiącami bydło. To przecież wymarzona potrawa na takie warunki i czasy.
Początki chili jako potrawy są odległe i nie do końca znane. Jednakże stare legendy głoszą, że przybyła ona do Teksasu wraz i imigrantami z wysp Kanaryjskich w osiemnastm wieku, kiedy to imigranci owi osiedlali się dosyć masowo w okolicach San Antonio. Tam właśnie podobno często gotowano chili w domach. Pod koniec lat 1880 popularny stał się w San Antonio stragan pewnej kobiety, zwanej “Królową chili”, na którym to straganie sprzedawała ona miski z czerwonym, rozgrzewającym chili z mięsem (chili con carne) Wieść o pysznym chili roznosiła się po okolicy bliższej i dalszej. W 1893 roku na Wielkiej Światowej Wystawie w Chicago, taki właśnie stragan z chili został ustawiony przy stoisku Stanu Texas, gdzie stał się bardzo popularny. Tym sposobem chili nabrało rozpędu i spopularyzowane zostało na resztę kraju. O tym, że chili to nie byle co, świadczy fakt, że w 1977 roku władze Texasu ogłosiły chili oficjalnym daniem tego stanu. Moja wersja z indykiem jest również popularna. Oczywiście każda kucharka zrobi je troszkę inaczej. To fajna alternatywa dla użycia mięsa z indyka, które tak naprawdę same w sobie ma mało wyrazisty smak, a wielu ceni je dla wartości dietetycznych. Używam w tym chili białej fasoli, bo ta bardziej pasuje do jasnego mięsa indyka i kolorem i delikatniejszym smakiem. Jest też jakby bardziej kremowa.
Składniki dla 4 osób:
Mielone z indyka 500g
Czerwona papryka 1 (krojona w cząstki)
Cebula cukrowa 1 duża grubo siekana
Czosnek 2 ząbki
Fasola z puszki lub ugotowana 500g
Pomidory 2 puszki (całych w sosie lub w cząstkach)
Wywar z drobiu 250ml
Olej 2 łyżki
Sól 2 łyżeczki
Liście laurowe 2
Przyprawy:
Słodka papryka w proszku 3 łyżki
Oregano ½ łyżeczki
Kmin rzymski ½ łyżeczki
Papryka kajeńska 1/2 – 1 łyżeczka
Cynamon ⅛ łyżeczki
Ja zastąpiłam świeże mielone mięso z indyka resztkami z pieczonego indyka w całości, które miałam zamrożone na taką właśnie okazję. Użyjcie przypraw w proszku, lub jeśli macie je w całości, utrzyjcie je w moździeżu. Z papryką kajeńską zacznijcie od 1/2 łyżeczki i jeśli stwierdzicie, że chili nie jest wystarczająco ostre dodajcie więcej. To sprawa preferencji. Co prawda Polacy coraz częściej jadają ostre potrawy, to nadal nie jemy tak ostrych potraw jak teksańczycy.
Przygotujcie wszystkie składniki. Czosnek posiekajcie drobno, a paprykę i cebulę w średnią kostkę. Przyprawy, jeśli nie wszystkie są w proszku, włóżcie do moździeża i utrzyjcie. Jeśli nie używacie mielonego mięsa z indyka, a tak jak ja reszki z pieczeni, to pokrójcie je w mniejsze kawałki (takie 2-3 cm).
W dużym rondlu rozgrzejcie olej i wrzućcie na niego cebulę z papryką. Po dwóch minutach dodajcie czosnek i smażcie, aż się zeszklą. Dorzućcie mięso z indyka. Jeśli to resztki z pieczeni, to wystarczy smarzyć wszystko 1-2 minuty. Jeśli to świeże, mielone mięso, to należy je podsmażyć, aż się lekko zabrązowi i skarmelizuje, tak około 6-7 minut. Dodajcie wszystkie przyprawy, liście laurowe i sól i zamieszajcie. Po minucie dodajcie ugotowaną fasolę (lub fasolę z puszki) i pomidor z puszki. Przemieszajcie wszystko w rondlu, po czym dodajcie 250 ml wywaru z drobiu (ewentualnie z kostki). Teraz przykryjcie chili pokrywką, zmniejszcie ogień i gotujcie pod przykrycie 30 minut. Pod koniec sprawadźcie czy potrawa jest odpowiednio doprawiona, czyli odpowiednio dla was. Wedle potrzeby dodajcie soli, papryki kajeńskiej jeśli lubicie chili na ostro luc cokolwiek według was brakuje. Wydaje mi się jednak, że ta ilość przypraw wystarczy.
Zwykle chili podaje się z dodatkami, którymi ustraja się wierzch potrawy, ale tak naprawdę to one są tu bardzo potrzebne: śmietana (lub jogurt), siekana czerwona cebula, tarty ser czeddar, listki kolendry lub natka pietruszki. Śmietana schładza ostrość potrawy, cebulka dodaję elementu chrupiącego, cheddar kremowości, a zielenina świeżości. Wielu serwuje sobie z chili chipsy z kukurydzy, ale ja staram się jeść dietetyczniej, bo wiem, że na kilku chipsach się nie skończy. Oczywiście tego typu jednogarnkowe potrawy są zawsze lepsze na drugi dzień, a przy okazji już wiecie, że macie z głowy gotowanie i wymyślanie obiadu na kolejny dzień, więc fajnie jest zrobić takiego chili więcej. A jeśli potrzebujecie do obiadu skrobii, to zawsze można takie chili podać na ryżu.