Zdecydowanie sezon na warzywa korzeniowe trwa. Również trwa sezon na zupy, zwłaszcza, że mróz nic a nic nie odpuszcza. Jedno więc prowadzi do drugiego i gotuję zupę z warzyw korzeniowych, ale nie do końca takich zwykłych. Kupuję fioletową marchewkę, bo fioletowy w warzywach to kopalnia dla zdrowia. Wszystkie marchewki są zdrowe, ale te właśnie są specjalnie bogate w antocyjany z rodziny antyoksydantów, o których wiadomo, że walczą ze stanami zapalnymi. Są napakowane różnymi dobrymi składnikami jak błonnik, potas, witaminę C, magnez, witaminę A i B. Podobne właściwości posiadają inne purpurowe owoce i warzyw jak winogrona, jeżyny, czerwona kapusta, bakłażany, borówki i fioletowe ziemniaki. Jakby tego było mało, to wszystkie marchewki mają stosunkowo mało kalorii!?! W jednym kubku marchewek (125-130g) jest około 52 kalorii. Wiem to z internetu, bo sama nie mam pojęcia jak to przeliczyć, ale spodziewałam się większej liczby. Czyli jemy marchewki. Oczywiście najlepiej surowe, bo wówczas tych korzyści jest dużo więcej, no ale rozgrzewające zupy też są potrzebne. Ich smak jest słodki z lekką nutą pieprzu.
Składniki na cztery porcje:
Fioletowa marchew 500g
Korzeń pietruszki 1 duży, 2 małe korzenie
Czerwona cebula 1
Seler naciowy 1-2 łodyżki
Seler korzeniowy ½ średniej bulwy
Por 1 mały, ½ dużego
Czosnek 2-3 ząbki
Olej z oliwek 2 łyżki
Masło 1 łyżka
Mleko kokosowe 1 puszka
Wywar warzywny lub mięsny 750 ml – 1 litr
Przyprawy:
Kolendra ½ łyżeczki
Cynamon ¼ łyżeczki
Imbir ½ łyżeczki
Kmin rzymski 1 łyżeczka
Pieprz kajeński ¼ łyżeczki
Sól 1 łyżeczka + 1 pod koniec gotowania (opcjonalnie)
Najpierw przygotujcie wszystkie warzywa. Posiekajcie czerwoną cebulę, czosnek i por. Marchewkę, seler i pietruszkę, pokrójcie w kostkę a por w talarki. Marchewkę przed krojeniem wystarczy dobrze wyszorować, ale można ją również obrać, choć to zaraz pod skórką zwykle jest najwięcej dobrych składników.
Przygotujcie również wszystkie przyprawy. Jeśli są one sproszkowane, to wymieszajcie je wszystkie razem, a jeśli niektóre są w ziarenkach (jak w moim przypadku kmin rzymski lub gorczyca) to utrzyjcie je w moździerzu.
W rondlu, lub garnku rozgrzejcie razem olej i masło. Wrzućcie przyprawy i pozwólcie żeby się lekko uprażyły, tak około 1 minuty do 2 minut, aż zaczną ładnie pachnieć. Wówczas wrzućcie do garnka cebulę, por i czosnek. Niech się zeszklą na średnim ogniu, około dwóch minut. Po tym czasie dodajcie resztę pokrojonych już warzyw i pozwólcie im się trochę podsmażyć, albo raczej “spocić” przez kolejne 1-2 minuty, mieszając kilkakrotnie.
Zalejcie warzywa wywarem warzywnym lub mięsnym i gdy się zacznie gotować, zmniejszcie ogień na średnio mały. Niech się wszystko teraz gotuje na wolnym ogniu przez 15 – 20 minut.
Teraz można całość zblendować. Ja użyłam blendera kielichowego, ale bezpieczniejszy będzie ręczny.
Dodajcie do zupy puszkę mleka kokosowego, sprawdźcie smak, zagotujcie. Ja dodałam jeszcze łyżeczkę soli, ale być może niektórzy potrzebują więcej przypraw.
Do podanej zupy pasuje śmietanka kremówka i siekana zielona pietruszka lub szczypiorek. Jeśli kochacie grzanki lub chrupiące czips do kremowych zup, to jak najbardziej polecam. Ja miałam trochę ugotowanego ziemniaka i pyszny, bardzo mięsny pieczony boczek. Pokroiłam je w równej wielkości kostkę i usmażyłam na patelni do zrumienienia. Fajnie jest mieć kontrast przy kremowych zupach. Dodam jeszcze, że dzięki swojej purpurze zupa wygląda niezwyczajnie i inaczej. Jak dla mnie zachęcająco.