Ocet jabłkowy. Jak już się raz do niego przyzwyczaicie, to trudno się odzwyczaić. Właśnie nastawiłam kolejny wielki słój z jabłkami na ocet po dwóch miesiącach od zrobienia poprzedniego, a przygotowanie tego octu jest super proste i właściwie nie wiem po co miałabym zastępować go sklepowym. Jest mnóstwo jabłek, w dobrych cenach i spora różnorodność odmian. Łatwo jest dostać jabłka organiczne, dobrej jakości. Nie chcę tu się rozpisywać o tym jaki to zbawienny wpływ ma taki ocet na nasz system trawienny i jakie ma inne cudowne właściwości, bo łatwo to wszystko znależć w internecie. Wspomnę tylko że z przyjemnością wypijam sobie rano na czczo taki mały octowy szot. Oczywiście używam go również w kuchni.
Do przygotowania octu możecie użyć świeżych, wymytych i pokrojonych jabłek lub obierki i gniazda z jabłek. Ja używam mieszanki jabłek kilku gatunków. Najważniejsze jest, aby słój do którego włożymy jabłka był wyparzony i suchy, woda przefiltrowana, wszystko czym się posługujemy; nóż, deska, łyżka, gaza, było czyste. Ja użyłam duży słój, bo to ma sens, mogę zrobić jednorazowo więcej octu. Wygodniej jest jeśli otwór do słoja jest szeroki. Do słoika włóżcie pokrojone drobno jabłka (tak na ósemki) do wysokości ¾ słoika. Do miseczki lub innego naczynka dodajcie po jednej łyżce cukru na każdą filiżankę wody. Cukier jest tu bardzo potrzebny, bo to on będzie żywił bakterie. Zalejcie tym roztworem jabłka, zostawiając ze 3 cm powietrza od brzegu słoika. Jabłka powinny być zanurzone w roztworze, więc dobrze byłoby je czymś lekko przycisnąć. Ja znalazłam plastikowe wieczko od pojemniczka z lodowki. Słój przykryjcie gazą (lub filtrem od kawy), którą zabezpieczcie gumką, tak aby się nie ześlizgiwała i pozostała w miejscu.
Tak przygotowany słoik powinien pozostać w ciemnym miejscu przez dwa do trzech tygodni. Już po kilku dniach poczujecie lekko alkoholowy i słodkawy zapach fermentu. Dobrze jest przemieszać jabłka czystą łyżką co parę dni. Jeżeli pojawi się na górze lekka piana to wszystko jest w porządku. Zaniepokoi natomiast rodzaj zielonkawo niebieskiej pleśni. To oznacza, że pojawiły się w słoju jakieś nieczystości i z tego żaden dobry ocet nie powstanie. Mnie się to nie przydarzyło i taka ewentualność jest raczej mała.
Po 5 dniach fermentacja zaczyna być widoczna, roztwór staje się mglisty, ale jabłka dalej są w górze słoja.
Za dwa tygodnie powinny opaść.
Plastikowa przykrywka lekko przytrzymuje jabłka pod fermentującym roztworem.
Po dwóch, trzech tygodniach roztwór zrobi się mglisty a jabłka opadną na dół słoika. Przecedzamy roztwór i wyrzucamy rozpadające się jabłka. Przecedzony roztwór wlewamy z powrotem do słoika i odstawiamy na kolejne 3-4 tygodnie. Po tym czasie rozlewamy ocet do butelek. Ja użyłam takie po piwie. Można już ocet używać. Butelki dalej trzymamy w zaciemnionym miejscu lub w lodówce, jeżeli nie chcemy aby ocet dalej się rozwijał i pogłębiał swą ostrość.
W zielonej butelce ocet jabłkowy z poprzedniego fermentowania, w słoju nowa partia zaczyna pracować i zaraz zawędruje do ciemnej szafy. W kieliszku – mój kochany szot.