Podaję wam przepis na super delikatne, rozpływające się w ustach kruche ciasteczka. Swoją kruchość zawdzięczają dodatkowi mąki ryżowej, cukru pudru no i oczywiście odpowiedniej ilości dobrej jakości masła. Zazwyczaj używam do wycinania kształtów tych ciasteczek malutkich foremek o różnych, ale podobnej wielkości kształtach. Chcę, aby były one tak na dwa kęsy. Zawsze uwielbiałam szkockie kruche ciasteczka, takie bardziej luksusowe, kupowane w sklepie w Nowym Jorku, a sprowadzane oczywiście ze Szkocji. Pudełko było śliczne, takie w szkocką kratę, a ciasteczka przypominały kształtem malutkie batoniki. To było dawno, dawno temu, gdy szał gotowania, pieczenia, szukania przepisów po całym świecie i dzielenia się nimi z innymi jeszcze nas nie ogarnął. To wspomnienie szkockich ciasteczek z lat dziewięćdziesiątych skierowało mnie do szukania różnych przepisów na kruche ciasteczka. W Cookie Road robiliśmy kruche ciasteczka z innego przepisu, który kiedyś podam. Zawiera on różne prawdziwe herbaty takie jak czai, earl grey, mięta i róża. Jest być może jeszcze łatwiejszy od tego dzisiejszego, bo nie wymaga wałkowania, a z tym zwykle są największe kłopoty. Nie mogłam się jednak oprzeć, żeby podać wam ten przepis dzisiaj, bo jest naprawdę bardzo dobry. No i można użyć foremek o różnych fajnych kształtach. Pomyślałam, że ten przepis jest już bardziej na czasie, bo robi się powoli chłodniej, a te ciasteczka są świetne do herbaty.
Wykorzystałam w nich lawendę, która rośnie na moim balkonie i którą zdążyłam zasuszyć, oraz mój drugi ukochany składnik – cytrynę.
Składniki na ciasteczka:
Masło 225g (dobrej jakości)
Cukier puder 115 g
Mąka uniwersalna 225g
Mąka ryżowa 110g
Sól ½ łyżeczki
Suszona lawenda 1 łyżka
Starta skórka z cytryny
Olejek cytrynowy 1 łyżeczka (opcjonalnie)
Jeśli nie macie lawendy, to możecie nadać drugiej połowie ciasta inne smaki, na przykład kawowy (dodając pełną łyżeczkę świeżo zmielonej kawy) lub herbaty earl grey (ucierając wcześniej pełną łyżeczkę herbaty earl grey lub po prostu wanilię)
Przepis jest bardzo prosty. Odmierzcie wszystkie składniki. Do miksera (malaksera) włóżcie masło, cukier puder i ucierajcie razem przez kilka minut. Dodajcie sól, obie mąki i ucierajcie przez kolejne kilka minut, aż składniki połączą się w jednolitą masę. Ta masa zacznie odchodzić od ścianek miksera. Wyjmijcie masę z miksera i podzielcie na dwie części.
Lawendę utrzyjcie w moździeżu ze szczyptą zwykłego cukru (cukier ułatwi wam ucieranie), a skórkę z cytryny zetrzyjcie. Do jednej części ciasta dodajcie utartą lawendę plus odrobinę (około łyżeczkę) nieucieranej lawendy. Do drugiej części ciasta dodajcie skórkę z cytryny. Łatwo połączyć ciasto z dodatkami smakowymi ugniatając je przez chwilę. Nadajcie obu kawałkom ciasta kształt dysku, owińcie folią spożywczą i włóżcie do lodówki na około pół godziny, ale nie za długo, bo potem będzie zbyt twarde i ciężko je będzie wałkować.
Podczas gdy rozgrzewa się piekarnik wałkujcie ciasto na około siedem milimetrów. Wałkujcie je pomiędzy dwoma kawałkami papieru do pieczenia lub pergaminu. Starajcie się nie podsypywać ciasta mąka, bo wówczas ciasteczka dostaną dodatkową ilość mąki i będą trochę twardsze. Do wycinania kształtów używajcie małych foremek do ciastek. Ja użyłam bardzo małych, takich 4,5 x 4,5 cm lub 5 x 5 cm. Podnoście je z papieru ostrożnie szpatułką i układajcie na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce w odległości około 1,5 cm. Ciasteczka urosną trochę podczas pieczenia, ale niewiele.
Pieczcie ciasteczka w piekarniku nagrzanym do 175 C, obracając blaszkę po około 7-8 minutach. Czas pieczenia to około 12-15 minut, aż brzegi ciasteczek lekko się zarumienią. Po wyjęciu z piekarnika, nie ruszajcie ciasteczek. Czekajcie, aż one zupełnie wystygną. One są bardzo delikatne i kruche, jak zresztą sama nazwa na to wskazuje. Przechowjucie je tak, jak zwykle przechowuje się ciasteczka, czyli w zamkniętym pudełeczku przez około tydzień. Założę się jednak, że znikną wcześniej.