Czasami gdy czyszczę zamarażalnik, wyjmuję z niego produkty takie jak na przykład tym razem jesienną dynię, już wcześniej upieczoną i czekającą na odpowiedni moment. To produkty niby zapomniane, ale dalej wartościowe. Ja uwielbiam różnego rodzaju kluchy i inne glutenowe wyroby. Staram się z nimi nie przesadzać, ale nie zamierzam unikać i udawać, że mam problem z glutenem, bo tak nie jest. Obok dyni w zamrażalniku czekał również ser ricotta, włożony tam dla ocalenia, tuż przed moim dłuższym wyjazdem. Przyznam, że już jestem trochę zmęczona dynią w jakiejkolwiek formie, ale takich klusek to ja nie odmówię. Co to to nie! Ja również trzymam w zamrażalniku sery twarde typu parmezan, w całości lub mielone czy tarte. Dobrze się tam przechowują i nic nie tracą ze swojej jakości.
Po prostu zwykle kupuję takiego sera troszkę więcej. Jak zresztą wiadomo sera typu parmezan nie używa się w bardzo dużych ilościach, więc to co zostaje ląduje u mnie w zamrażalniku. I tym sposobem łatwo mi przygotować tego typu dania jak gnocchi, czy makarony, bo mam ten ekstra, luksusowy produkt jak parmezan, w niedużej ilości w gotowości. Trochę mi się tutaj zrymowało, niechcący. Nie kupujcie tartego parmezanu, bo zwykle jest oszukany i to się po prostu nie opłaca. Nie ta jakość.
Składniki ciasta:
Dynia 350g
Ricotta ½ filiżanki
Mąka uniwersalna 200 – 220g
Jajko 1
Parmezan lub pecorino romano (tarty drobno) ⅓ filiżanki (opcjonalnie)
Sól ¼ łyżeczki
Pieprz ¼ łyżeczki
Dla okrasy:
Szałwia 10-12 listków
Masło 2 łyżki
Parmigiano reggiano (parmezan) ½ filiżanki utartego
Gorgonzola (lub ser kozi) ½ filiżanki
Boczek dwa grube plastry (opcjonalnie)
Uwagi: Ser parmigiano reggiano (parmezan) jest potrzebny, choć można go zastąpić innym podobnym jak pecorino romano lub ewentualnie twardy chedar. Zamiast Gorgonzoli można użyć podobnego pleśniowego. Ja użyłam polski Lazur, ale Gorgonzola byłaby zdecydowanie lepsza, bo bardziej kremowa. Z serami należy uważać, bo są to smaki dosyć ostre i mocne, więc lepiej dać ich mniej i posypać na wierzch potem, niż przesadzić. Jeśli nie lubicie takich ostrych, pleśniowych serów, to miękki ser kozi będzie super opcją.
Odmierzcie 200 g mąki i odstawcie resztę do podsypywania. Być może zużyjecie to ekstra 200g, a może więcej, jeśli ciasto będzie zbyt lużne. Dynia powinna być upieczona (lub ugotowana) i zmielona. Ser ricotta wyłóżcie wcześniej na sitko, aby pozbyć się nadmiaru płynów. Ser parmigiano reggiano powinien być drobno zmielony. Ja zapomniałam mojego sera dodać, ale mimo to kluski wyszły bardzo dobre. Robimy kopczyk z mąki, sera, dyni. Wbijamy jajko, dodajemy sól i pieprz. Delikatnie wszystko mieszamy razem rękami. Podsypujemy dodatkowo mąką w miarę potrzeby. Kształtujemy kulę, spłaszczamy ją lekko i dzielimy na cztery części. Przykrywamy ściereczką.
Z każej ćwiartki ciasta rolujemy wałeczek (około 2cm średnicy) i tniemy go na około dwu centymetrowe kawałki. Widelcem naciskamy każdy z kawałków, powodując małe wgłębienia. Jeśli wolicie gnocchi w polskiej wersji kopytek, to pozostawicie kluski bez wgłębień. Odkładajcie gnocchi na wysypaną mąka blachę lub deskę i przykryjcie suchą ściereczką. Nastawcie duży rondel z osoloną wodą do zagotowania. W międzyczasie na małej patelni rozpuśćcie masło i usmażcie listki szałwii. Zajmie to kilka minut, ale trzeba uważać, żeby ich nie spalić. Usmażoną szałwię odstawcie na bok.
Do gotującej się w dużym rondlu wody wrzucajcie gnocchi. Gdy tylko wypłyną wyjmujcie je po około minucie. Wrzucajcie gnocchi do rondla z boczkiem. Boczku nie jest dużo, ale to tylko okrasa. Dodajcie kilka łyżek wody z gotowania klusek. Wsypcie część sera, szałwii, pozwólcie się kluskom otoczyć smakami z boczku, serów i szałwii, po czym wykładajcie wszystko na głębokie talerze. Na wierzch dodajcie resztę sera. Możecie posypać wierzch ziołami, pietruszką lub szczypiorkiem. Ja również na sam koniec polewam gnocchi dobrą oliwą z pierwszego tłoczenia i posypuję szczyptą świeżo zmielonego pieprzu.