Kurczak po kubańsku to właściwie marynowany w czosnku, oregano i cytrusach (czyli sosie mojo) kurczak, który można upiec w całości, lub tak jak ja to zrobiłam na szybko smażone lub grillowane piersi z kurczaka. Kluczowym jest tu sos mojo, tak charakterystyczny dla kuchni kubańskiej w Miami i w niektórych lepszych restauracjach na Kubie. Niestety na Kubie są wyraźne braki ziół i wielu przypraw, nie licząc braki jedzenia w ogóle, więc będąc na Kubie naprawdę trudno znaleźć miejsce z dobrym jedzeniem. Jedynie śniadania to ten najlepszy i najbardziej wyczekiwany posiłek dnia na wyspie, bo zawsze są tam świeże jajka, owoce, soki i mocna kawa. Będąc na Kubie jedzcie duże śniadanie i mnóstwo pysznych owoców. Widoki Hawany, zabytki i przyroda całej wyspy zrekompensują wam bardzo średnie jedzenie w reszcie dnia. Nie jest to wina samych kubańczyków, którzy są cudownymi, przemiłymi ludźmi, lecz otaczających ich zwykłych braków w sklepach i niestety biedy.
W sosie mojo powinien znaleźć się sok z kwaśnych pomarańczy, tych jednak próżno szukać, więc dobrze jest zastąpić je mieszanką soku z pomarańczy, limonki i cytryny. Sok z cytrusów zwykle ścina trochę białko, więc mięso kurczaka po pół godzinie zwykle mocno kruszeje i jest delikatne. Jeśli chcecie taki sos zastosować do ryby to marynujcie ja bardzo krótko, kilka minut, bo białko w mięsie ryby szybko się “ugotuje”, będzie zbyt kruche i może się wręcz rozpadać.
Ten zestaw składników w marynacie jest wyjątkowo aromatyczny i smakowity. Tak zamarynowany kurczak na grillu lub tak jak w moim wypadku na solidnej rozgrzanej patelni jest łatwy i szybki w wykonaniu. Do tego grube krążki cukrowej cebuli, tradycyjna czarna fasola z ryżem i może szybka sałatka. Zazwyczaj ryż i czarną fasolę serwuje się osobno. Ja je połączyłam razem, używając mniej tradycyjnego ryżu brązowego. Czarna fasola dostępna jest czasami w puszkach. Ta w sucha bardzo długo się gotuje. Dodałam do tej mieszanki element bardziej meksykański, czyli ostrą papryczkę jalapeno. Dla koloru zrobiłam prostą sałatkę z żółtej papryki, czerwonej rzodkiewki i zielonego ogórka z prostym winegretem z limonki, oliwki i czosnku. Bardzo wam takie jedzenie polecam na upalne lato.
Marynata (mojo) na 1-2 piersi z kurczaka, dla dwóch osób:
Czosnek 2 ząbki
Sok z 1 pomarańczy około 2-3 łyżki
Sok z 1 limonki około 2-3 łyżki
Pieprz mielony ½ łyżeczki
Kmin rzymski ½ łyżeczki
Ziele angielskie 4-5 ziaren
Oregano suszone ½ łyżeczki (lub kilka gałązek świeżego)
Sól 1 płaska łyżeczka
Pierś z kurczaka 1-2 przecięte
Cebula cukrowa 1 pokrojona w plastry
Ryż ugotowany brązowy lub biały 1 filiżanka (lub więcej)
Fasola czarna z puszki (lub ugotowana) 1 filiżanka (lub więcej)
Papryczka jalapeno posiekana drobno (lub inna ostra papryczka)
Posiekane łodyżki kolendry
Składniki na mojo możecie połączyć ze sobą używając blendera. Wówczas ziele angielskie należy wcześniej rozgnieść. Jeśli macie moździeż to użyjcie go. Rozgniećcie dokładnie wszystkie składniki oprócz soku z cytrusów, który dodacie na końcu. Tak właśnie powstanie mojo, ktorym zalejecie piersi z kurczaka.
Piersi z kurczaka przetnijcie tak, aby z każdej powstały po dwa kotlety podobnej wielkości (u mnie jeden był wyraźnie mniejszy) Połóżcie na kotletach warstwę folii przezroczystej i rozbijcie je lekko płaską częścią tłuczka do mięsa. Kotlety powinny mieć około 7 mm grubości. Jeśli macie bardzo głodny tłum ludzi na obiad, to możecie pierś z kurczaka przekroić nie do końca, rozłożyć tak aby powstało coś w rodzaju skrzydeł motyla i będziecie mieli bardzo duże kotlety. Połóżcie kotlety w płaskim naczyniu i zalejcie marynatą. Można również użyć zamykanej torby foliowej do żywności, umieścić w niej kotlety, zalać marynatą, dobrze je rozmasować aby marynata dokładnie je pokryła. Tak czy inaczej, wstawcie zamarynowane kotlety do lodówki na 15 minut. Po 15 minutach wyjmijcie na zewnątrz na kolejne 15 minut.
Przed smażeniem wytrzyjcie lekko kotlety z marynaty, rozgrzejcie patelnię grillową (taką z żeberkami) lub solidną płaską i smażcie je około 2-3 minut z każdej strony. Przykryjcie lekko usmażone kotlety folią aluminiową. Na patelni dodajcie odrobinę oliwy i smażcie krążki cukrowej cebuli. Zrumieni się i przejdzie smakiem z patelni. Położycie ją na wierzchu kotletów. W międzyczasie na innej głebokiej pateni podsmażcie ryż z fasolką, siekaną papryczką jalapeno i siekanymi łodyżkami kolendry.
Ja do swoich kotletów zrobiłam jeszcze szybką sałatkę z trzech składników: żółtej papryki, rzodkiewek i zielonego młodego ogórka. Możecie również użyć innych warzyw jak kalarepa czy papryka czerwona. Dressing jest najprostrzy, zwłaszcza, że już prawdopodobnie macie pod ręką cytrusy. Ja mieszam sok z limonki (można z cytryny) ze szczyptą soli, pieprzem, posiekanym czosnkiem i oliwką z oliwek. Oliwy powinno być dwa razy więcej niż soku z cytrusów. Mieszam warzywa z dressingiem, posypuję listkami kolendry i cienkimi plasterkami ostrej czerwonej papryczki. Gotowe.